niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 3 - Przesłuchanie





Witajcie ludziska! Wracam z przykrą wiadomością... Zawieszam bloga na czas nieokreślony. Nie wyrabiam się z pisaniem rozdziałów i mam mało weny. Jak będę już z kilkoma rozdziałami do przodu, to wrócę. Trzymajcie 3 rozdział i żegnajcie :*





- Ktoś mi tu powie o co chodzi? - spytał Matt patrząc wymownie na Dereka. Meg trochę się speszyła, nie chciała znowu wszystkiego wyjaśniać. Popatrzyła na Susan, dając jej do zrozumienia, żeby to ona wszystko mu wytłumaczyła. Dziewczyna westchnęła i już otwierała usta, by odpowiedzieć na pytanie Matta, kiedy przeszkodziła jej zniecierpliwiona Olivia.
 
- Możesz mu wszystko opowiedzieć po drodze?
      Susan kiwnęła głową i wszyscy weszli do samochodu. Jadąc dziewczyna opowiedziała Mattowi o wszystkim co się stało. Derek słysząc jak znowu nazywają go zdrajcą, chciał zaprzeczyć, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Nie powinien przecież pogarszać swojej sytuacji. Dziwił go tylko jeden fakt. Dziewczyny założyły mu na ręce kajdanki, z których mógł bez problemu wyswobodzić ręce.
      Kiedy dotarli na miejsce Derek o mały włos nie uderzył z impetem o ziemię wychodząc z ogromnego wozu. Nie łatwo było z niego wyjść bez użycia rąk.
- Co z nim zrobimy? - zapytał Matt patrząc z pogardą na nowoprzybyłego. Sama jego obecność strasznie mu przeszkadzała. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie darzy go choć odrobiną sympatii.
 
- Zamkniemy w celi - odpowiedziała bez namysłu.  
- Nie mamy celi - rzekł trochę zdziwiony. Dziewczyna musiała być nieźle rozkojarzona, skoro mówi takie bzdury.  
- Czyżby? - popatrzyła na niego z satysfakcją - Udowodnię ci, że się mylisz - powiedziała i zaczęła iść w stronę jadalni, ciągnąc przy tym więźnia za rękaw. Stanęła obok szafy z bronią i pociągnęła za świecznik. Nagle ściana gwałtownie się przesunęła ukazując ukryty pokój. Znajdowało się w nim jednoosobowe, drewniane łóżko z nieskazitelnie śnieżnobiałą pościelą, szafka nocna na której leżała jakaś gruba książka, stół z dwoma krzesłami i drzwi do łazienki. Pokój sam w sobie nie był ładny, ale sprawiał, że każdy czuł tu się jak w domu.  
- Czemu nic nam o tym nie mówiłaś?  
- O wielu rzeczach wam nie mówię - uśmiechnęła się - To właśnie tu się podziewam, kiedy nie mam ochoty z nikim rozmawiać.  
- To tłumaczy twoje zniknięcia... -  Derek chrząknął dając wszystkim do zrozumienia, że on tu nadal jest.  
- Matt pozwól, że przesłucham naszego gościa sama.  
- Jasne - wymamrotał chłopak i niechętnie się oddalił. Drzwi się zamknęły, a Derek usiadł na łóżku.  
- "Nocni łowcy" - przeczytał tytuł książki.
- Jeśli ją zepsujesz, to nie ręczę za siebie - pokazała palcem na książkę.
 
- Więc czemu ją zostawiasz?  
- Nie chcę, żebyś się nudził, a to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam.  
- Jesteś dość miła jak na łowczynię - stwierdził szyderczo.
- Słuchaj - wycedziła przez zęby - Nie wiem czy przeszedłeś test z kajdankami tylko dla tego że jesteś niewinny, czy dla tego, że jesteś sprytny.
- A więc to był test? - podniósł na nią wzrok.
- To, że go zdałeś nie oznacza, że ci zaufam.
 
- Ufać mi nie musisz, wystarczy że mi uwierzysz.  
- Dla czego niby miałabym ci uwierzyć?  
- Masz przy sobie mój pistolet?  
- Tak, a co? - zapytała nieufnie.
- Są w nim naboje ze srebra. Srebro zabija tak samo zdrajców, jak i wampirów. Postrzel mnie w rękę - Meg spojrzała na niego oszołomiona - Jeśli umrę, będzie to oznaczać, że jestem zdrajcą i będziecie mieć problem z głowy, jeśli zaś przeżyję, będzie to oznaczać, że nie jestem zdrajcą. Meg miała mętlik w głowie. Nie chce robić mu krzywdy, gdyż może być niewinny, ale musi sprawdzić, czy faktycznie jest bez winy. Powoli wyciągała pistolet, jakby nie była pewna tego co robi. Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł.  
- Nie postrzelę cię w rękę, bo mogę ci zrobić krzywdę. Mam inny skuteczny sposób - powiedziała, po czym wzięła do ręki małą buteleczkę w której znajdowały się srebrne płatki. Sztyletem rozcięła na jego ręce ranę, po czym wrzuciła do niej kilka płatków - Za kilka minut dowiemy się czy mówisz prawdę, co nie oznacza, że od razu ci uwierzę i wypuszczę.  
- Nigdzie mi się nie śpieszy, ale zdrajcy znają zapach mojej krwi, więc niedługo możecie mieć tu gromadkę nieproszonych gości.  
- Nie masz się czego obawiać, nikt poza nami nie znajdzie naszej bazy - powiedziała z lekką satysfakcją - Ale do rzeczy. Jak się nazywasz?  
- Derek Ward - odparł. Dziewczyna wyjęła swoją komórkę i zaczęła coś w niej szukać.  
- Masz ciekawą kartotekę. Jako nastolatek zostałeś zatrzymany za kradzież broni, potem ukrywałeś się na innym kontynencie. Czemu wróciłeś? - spytała z rękoma założonymi na piersi.  
- Zlecono mi zadanie.  
- Zadanie? Tobie? - nie dowierzała własnym uszom. Kto zleciłby zadanie komuś takiemu jak on?  
- Tak, miałem dowiedzieć się co knują wampiry. Jestem szpiegiem. Uciekłem, zanim dodali mi to świństwo do krwi - wyznał - Sporo mówimy tu o mnie, a ty się nawet nie przedstawiłaś.
- Nie jest to potrzebne.
- Ale wolałbym wiedzieć jak masz na imię - napierał.  
- Meg.  
- Meg Culey? Ta łowczyni? Myślałem, że wyglądasz... mniej kobieco. Właściwie, to pochlebia mi, że pojmała mnie wybranka, ale...  
- Zaraz, czekaj wybranka? - przerwała mu - Wiesz coś o tym?  
- Zapewne wiem tyle samo co ty. Wzmocniona odporność, przez co nie możesz zachorować, ani zostać wampirem, a twoja krew nie należy ponoć do rarytasów.  
- Masz szczęście, że jednak nie jesteś zdrajcą, bo ucięłabym ci głowę za takie teksty.  
- Czemu w waszej "paczce" są prawie same dziewczyny? - Derek nic sobie nie robił z uwagi Meg.  
- Nie ty tu zadajesz pytania - burknęła i postawiwszy przed nim krzesło usiadła - Skoro jesteś po naszej stronie, to bez problemu powiesz mi czego dowiedziałeś się u zdrajców, prawda?
- Z tego co wiem uważacie, że są to osoby, które chcą być wampirami, ale nie mogą. Nic bardziej mylnego. Słabsi ludzie zostają przeszkoleni jako zdrajcy, aby po jakimś czasie móc być pełnoprawnym wampirem - mówił namiętnie, a dziewczyna słuchała go uważnie - Dowiedziałem się także, że wampiry mają swoją siedzibę, w której ukrywa się królowa. Nie wiem jednak, gdzie owa siedziba się znajduje.  
- Coś jeszcze?  
- Mówili coś o zjednoczeniu sił z jakimiś innymi stworzeniami. Więcej nie wiem.  
- Domyślasz się o jakie stworzenia im chodziło - Derek pokręcił głową - Dobrze. Jak na razie to koniec przesłuchania - powiedziała i wyszła. 
 ***
  - Czego się dowiedziałaś? - zapytała Clara, kiedy Meg weszła do jadalni, w której wszyscy się znajdowali.  
- Przede wszystkim, że nie jest zdrajcą - odparła i usiadła obok Matta.  
- I tak uważam, że nie powinniśmy mu ufać - powiedział ponuro chłopak.  
- Mamy lepszy powód do przemyśleń, niż to czy mu ufać, czy nie - rzekła i schowała niesforny kosmyk włosów za ucho.  
- Mianowicie? - spytała Olivia.  
- Wampiry znalazły sprzymierzeńców, o których nie mamy bladego pojęcia. 

Margaret :*